Dziś znamy Albanię zwłaszcza z powodu jej walorów turystycznych i zapominamy o tym, jak bardzo burzliwą historię skrywa ten niewielki kraj. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu nikt nie marzył o wyjeździe latem do Albanii, ponieważ kraj ten był zamknięty na wpływy z zewnątrz, a rządziła nim komunistyczna dyktatura. W sposób niezwykle piękny, na własnym przykładzie autorka Lea Ypi opisuje ten kraj w swoim reportażu zatytułowanym “Wolna. Dzieciństwo i koniec świata w Albanii”.
Terror był codziennością
Ideologia komunistyczna przyniosła Albanii jedynie alienację na arenie politycznej i zamknięcie na zewnętrzne wpływy, a obywatele tego kraju żyli w ciągłym terrorze i nie byli pewni, czy zdołają dożyć jutrzejszego dnia. Lea nie rozumiała jednak ideologii komunistycznej, dla niej Albania stanowiła ukochany dom, w którym każdy jest sobie równy, a sąsiedzi służą pomocą zawsze, gdy ich o to poprosimy. Na cokołach pomników dumnie patrzyli na Leę wujaszek Stalin oraz wujek Hoxha.
Nowy początek
Wszystko to uległo drastycznej zmianie w roku 1990, gdy władze komunistyczne zostały obalone. Wszyscy mogli odetchnąć pełną piersią, gdy do władzy doszły osoby wybranej przez obywateli w demokratycznych wyborach. Nikt nie musiał obawiać się głosów zza ścian. Każdy żył w spokoju i spał spokojnie w nadziei na piękne jutro. To piękno nie nadeszło, ponieważ reformy gospodarcze doprowadziły Albanię na skraj ruiny. Obywatele wyszli na ulice, gdyż lepsze jutro nie nadeszło.
Autorka bardzo wnikliwie, z dystansem i szczyptą humoru opisuje swoje życie na tle burzliwych przemian, jakie stały się udziałem jej rodzinnego kraju. Pisarka opisuje swoich przodków, wśród których znaleźć możemy arystokratów, byłych premierów, czy chociażby więźniów politycznych, a także zwyczajnych donosicieli. Lea Ypi stara się odnaleźć prawdę o świecie skrytą pomiędzy okrutną ideologią, a rzeczywistością. Przede wszystkim jednak próbuje odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy być tak naprawdę wolnym.